Lantre x Łukasz Drzycimski - rozmowa z twórcą

Chciałby stworzyć pudełko na pizzę z ilustratorką Olimpią Zangoli, uwielbia tatuowanie, a zapytany jak opisałby swoje prace, odpowiada "pesymizm podlany humorem". Zapraszamy Was na wspólną podróż do świata i twórczości Łukasza Drzycimskiego, jednego z twórców cyklu Lantre Pro.

Lantre Pro - rozmowa z Łukaszem Drzycimskim

Łukasz Drzycimski na co dzień pracuje jako projektant graficzny. Tworzy również ilustracje prasowe dla największych magazynów w Polsce oraz ilustruje książki. Jest miłośnikiem prostoty i minimalizmu w designie oraz bezwzględnym zjadaczem komiksów. Po godzinach zajmuje się tatuażem, rysuje dla siebie…i czasem także dla Lantre, bo Łukasz jest jednym z artystów, tworzących nasz cykl Lantre Pro. Między innymi na naszym Instagramie możecie zobaczyć pierwsze efekty tej współpracy, a jeśli chcielibyście poznać Łukasza bliżej, to zapraszamy do lektury naszej rozmowy z ilustratorem.  

 

Karolina: Zacznijmy od Twojej twórczości - jakbyś ją opisał, jakie tematy najczęściej poruszasz w swoich pracach? 

Łukasz: Jako ilustrator (obecnie głównie prasowy) tworzę po to, żeby wzmocnić przekaz tekstu, który mi powierzono. Oczywiście pozwalam sobie często na jakąś twórczą swobodę, ale w przypadku artykułu prasowego ilustracja jest moim zdaniem jedynie dopowiedzeniem i nie powinna walczyć o pierwszy plan. Trochę inaczej wygląda to w przypadku twórczości literackiej, szczególnie dla dzieci, gdzie zależy mi na wywołaniu, spójnej z tekstem i na równych warunkach, emocjonalnej reakcji w małym odbiorcy – śmiechu, wzruszenia, zachwytu czy ciekawości. Jeszcze inne podejście procentuje w przypadku klienta stricte komercyjnego, gdzie muszę mieć na uwadze jego cele biznesowe.
Dopiero przy projektach w stu procentach prywatnych mogę całkowicie swobodnie „popłynąć”. Gdybym musiał w jakiś zwięzły sposób opisać swoje prace, to „pesymizm podlany humorem” wydaje mi się najbardziej odpowiedni. Zauważyłem też, że większość moich rysunków krąży wokół postawnych postaci bez twarzy czy innych charakterystycznych cech. Może jest to jakaś próba uniwersalizowania mojego przekazu? A może zwyczajnie nie cierpię rysować twarzy? Twórczość jest lustrzanym odbiciem tego, co w nas siedzi. Zwieńczeniem tej pracy jest to, jeśli rezonuje ona w odbiorcy.

 

K: Czy właśnie to siedziało w Tobie od początku? Jak wyglądała ta droga do obecnego stylu?

Ł: Droga bardzo typowa, czyli przez przysłowiową mękę... ;) Miotanie się pomiędzy stylami, narzędziami, zaczynanie projektów i nie kończenie ich nigdy, z drugiej strony realizowanie projektów i wyrzucanie ich do kosza. I nadal wygląda to identycznie. 

 

 

K: Czy właśnie tak opisałbyś swój proces twórczy - miotanie? :) 

Ł: Po częsci tak, bo mój proces twórczy jest dość chaotyczny – nie wypracowałem jeszcze żadnego systemu czy metody i powoli zaczynam godzić się z tym, że bardzo prawdopodobne jest to, że nigdy się to nie zadzieje. Z drugiej strony, niezależnie od techniki czy tematu ilustracji, jest jeden wspólny mianownik. Przy każdym projekcie potrzebuję kilku dni pracy podświadomej. Lubię przeczytać tekst raz lub dwa, a następnie kilka dni pozwolić głowie „robić robotę”. I tak się powoli marynuje to, co przeczytałem. Czasem skutkuje to konkretnym pomysłem na ilustrację, niekiedy tylko frustracją. Bez względu na efekt, tak właśnie wygląda pierwszy krok, a reszta jest wypadkową przypadku, nastroju i aspiracji.

 

K: Czy w trakcie tej "pracy podświadomej" czepiesz jakieś dodatkowe inspiracje? Czy generalnie są jakieś rzeczy czy inni artyści, którzy Cię inspirują?

Ł: Może zabrzmi to trochę przekornie, ale inspiracji nie czerpię. Znam twórców i twórczynie, które w mig potrafią wymienić swoje najważniejsze źródła inspiracji i długo im tego zazdrościłem, ale pogodziłem się już z tym, że funkcjonuję w inny sposób. Osobiście jestem daleki od takiego świadomego, intencjonalnego czerpania inspiracji i wpływów. Lubię sobie myśleć, że chłonę bez wysiłku to, co w jakiś sposób przykuwa moją uwagę, a gdy zajdzie taka potrzeba, wypłynie na powierzchnię w jakiś kreatywny sposób. Dostrzegam, że może jest w takim podejściu sporo naiwności, ale tak już mam i nie ma na to rady.

 

K: A może masz jakąś swoją tradycję albo rytuał przed rozpoczęciem pracy twórczej?

Ł: Bardzo bym chciał mieć jakiś cool rytuał, palić białą szałwię czy parzyć rzadką kawę w wymyślny sposób, ale u mnie początek pracy zaczyna się trywialnie od umoszczenia się wygodnie na kanapie. Z drugiej strony, odpowiednie rozłożenie kilku poduszek i wszystkich ważnych rzeczy w zasięgu ręki nie jest takim łatwym zadaniem, jakby się mogło wydawać.

 

K: Co w takim razie, gdy te "poduszki" nie ułożyły się jak trzeba? Jak soiesz radzisz z twórczym blokiem czy innymi wyzwaniami w pracy artystycznej?

Ł: Twórczy blok jest częścią pracy i im szybciej człowiek to sobie uświadomi, tym lepiej. Przychodzi znienacka i czasem równie niespodziewanie znika – niestety nie mam na niego żadnego patentu. Z mojej perspektywy, o wiele większym wyzwaniem w pracy twórczej są konsekwencja, systematyczność i utrzymanie motywacji do tworzenia. Najlepiej pracuję trzymając się narzuconego rytmu – największą sztuką jest to, żeby z niego nie wypaść.

 

K: Wiem, że jesteś częścią kolektywu artystów z Poznania, czy więc współpraca z innymi artystami odgrywa ważną rolę w Twojej pracy? 

Ł: Współtworzenie kolektywu wyrosło chyba z mojej potrzeby bycia częścią grupy osób, która nie tylko podziela moją pasję, ale również rozumie wszystkie przeszkody i wyzwania, które napotykamy w pracy twórczej. Z kolektywem ILU NAS JEST zrealizowaliśmy dotychczas 5 wystaw pod nazwą „Śmieję się, aż zasnę”, z którymi gościliśmy w Gdańsku, Poznaniu, Łodzi, Kielcach oraz Szczecinie. Wspólnie wzięliśmy również udział w projekcie „Fyrtle” Miasta Poznania, w ramach którego stworzyliśmy 42 ilustracje. Cześć kolektywu opracowała również identyfikację wizualną 23. Biennale Sztuki dla Dziecka w Poznaniu. Nasz najnowszy projekt to kalendarz nostalgiczny „OK BOOMER”. Bycie częścią kolektywu to świetna motywacja do twórczego działania i rozwoju – współdziałanie, ale również wspieranie się nawzajem i kibicowanie sobie w projektach indywidualnych.

K: Jakie inne projekty ostatnio realizowałeś i chciałbyś się nimi szczególnie podzielić?

Ł: Jednym z projektów, który szczególnie zapadł mi w pamięci, był realizowany w grudniu 2022 sitodruk w ramach Trójmiejskiego Festiwalu Sitodruku Trisity###5. W technice sitodruku uwielbiam to, że - nawet przy najsprawniejszej ręce - każda odbitka zawiera w sobie pewien, choćby nawet był on niewielki, element przypadku. Co ciekawsze, ta konkretna ilustracja powstała rok wcześniej dla Magazynu Wizje, a stworzyłem ją wyłącznie przy pomocy iPada. Rok później, dzięki tradycyjnej technice zyskała nowe życie. To również doskonały przykład tego, że tradycja i technologia mogą uzupełniać się i współistnieć, a ja nie muszę ograniczać warsztatu do środków wyłącznie cyfrowych czy manualnych.

K: Jeśli mielibyśmy spojrzeć na całą twórczą - masz swoje ulubione ilustracje?

Ł: Mam duży sentyment do mojej pierwszej ilustracji stworzonej na iPadzie w 2018. Jest prosta, niczym nieskrępowana i bezpretensjonalna. Tylko duża postać z małą głową wąchająca kwiatek. Doskonałe odzwierciedlenie tego stanu ekscytacji i radości z eksplorowania nowego narzędzia. Lubię, kiedy to uczucie powraca i jest to dla mnie swoisty kompas na mojej twórczej ścieżce. 

K: To zahaczmy na chwilę o tę technologię, bo wiemy już, że pracujesz na iPadzie. Mógłbyś powiedzieć więcej o tych narzędziach i pracy na sprzęcie Apple?

Ł: Moje doświadczenie z produktami Apple zaczęło się lata temu od iPhone’a. Kiedy w pracy przy projektowaniu graficznym przesiadłem się z peceta na iMaca, zacząłem rozumieć, skąd u wielu osób z branży kreatywnej fascynacja tą marką. Obecnie projektuję na MacBooku Pro, natomiast w pracy ilustratora wspieram się iPadem Pro. iPad jest również nieodzownym elementem mojej nowej zajawki – tatuowania. 

K: I jak Ci się na tym sprzęcie pracuje?

Ł: Posiadanie kilku urządzeń marki Apple pozwala doświadczyć, jak dobrze ze sobą współgrają, tworząc idealny ekosystem. Wszystko działa bardzo intuicyjnie i widać, że w każdym, nawet najmniejszym detalu twórcy mieli na względzie dobro użytkownika – wygodę, ergonomię pracy czy zwykłą przyjemność z korzystania z produktów Apple. Moim zdaniem Apple to marka, która szanuje twórców, a branża kreatywna jest integralną częścią jej DNA. To naturalne, że przyciągają mnie produkty, które zdają się być zaprojektowane z myślą o moich potrzebach i pobudzają mnie kreatywnie. 

 

 

K: Wspomniałeś o nowej zajawce - tatuowaniu. Skąd ta pasja?

Ł: Tatuowanie uwielbiałem, odkąd pamiętam. Kiedy 17 lat temu zrobiłem sobie swój pierwszy tatuaż, byłem przekonany, że będzie to jeden z wielu. Z każdym kolejnym chęć zmierzenia się z tym rzemiosłem rosła. Tatuowanie i ilustracja mają według mnie kilka zasadniczych punktów styku. Są świetnym narzędziem dla twórczej ekspresji oraz wymagają wiele praktyki i „wyrobionej ręki” – bez cierpliwości i konsekwencji nie doświadczy się rozwoju ani w jednym, ani w drugim. Co dla mnie jednak najważniejsze, zarówno tatuowanie jak i ilustrowanie wprowadzają mnie w stan skupienia nieporównywalny z żadną inną czynnością. Wszystko dokoła znika i, pomimo tego, że jest to duży wysiłek intelektualny a czasem również fizyczny, jest to dla mnie potocznie ujmując „mentalna plaża”.

 

K: To na koniec, zdradź czy jest jakiś projekt, o zrealizowaniu którego marzysz?

Ł: Nie marzę o żadnym konkretnym projekcie, ale raczej o rodzaju projektu. Okładka książki, wzór na tkaninę czy okładka płyty winylowej nadal są na mojej liście „rzeczy do zrobienia”. Gdybym miał jednak wybierać, to numerem jeden na tej liście jest zilustrowanie powieści graficznej.

 

K: A gdybyś mógł stworzyć kolaborację artystyczną z dowolną osobą - kim byłaby ta osoba i co razem byście stworzyli?

Ł: Pudełko na pizzę z włoską ilustratorką Olimpią Zagnoli. Nic dodać, nic ująć. 

Produkty, na których pracuje Łukasz i polecane przez naszych ekspertów:

Karolina: Łukaszu, bardzo dziękujemy za inspirującą rozmowę i podzielenie się z nami swoją twórczością. Z niecierpliwością czekamy także na kolejne projekty w ramach cyklu Lantre Pro.

Łukasz: Dzięki i do zobaczenia na socjalach Lantre! Zapraszam także na moje konto na Instagramie.

Lantre Pro – o twórcach dla twórców

Lantre Pro to cykl stworzony z myślą o profesjonalistach i artystach, którzy na co dzień zajmują się tworzeniem, wykorzystując do tego sprzęt Apple. Codziennie rozmawiamy z twórcami - czy to kodu, stron www, czy też koncepcji kreatywnych, strategii, projektów architektonicznych, grafik, ilustracji, filmów lub zdjęć – i staramy się im pomóc w wyborze sprzętu, który odpowie ich potrzebom.

W ramach cyklu Lantre Pro chcemy iść o krok dalej – pokazywać tę pracę, bliżej Was poznawać, lepiej rozumieć i inspirować. Ale też szukać pomysłów na współpracę, jak choćby działania z dzisiejszym bohaterem. Zapraszamy na nasz profil na Instagramie, gdzie będą pojawiać się kolejne grafiki, przygotowane specjalnie dla nas przez Łukasza oraz innych twórców, związanych z Lantre. 

 

Ugryźmy to razem!

Masz pomysł na współpracę, a może chcesz podzielić się swoją pracą lub historią z Apple w tle? Napisz do nas i zróbmy coś razem!