Lantre x Magda Chołaścińska - rozmowa z artystką

W rysunku odnalazła pasję i swój zawód. Jak sama przyznaje, stara się szukać piękna i wyjątkowości w zwykłych chwilach, choć w swych ilustracjach często utrwala te niezwykłe momenty z naszego życia. Poznacie ją po magicznym stylu, kolorach i wrażliwości, bo emocji nie brakuje w jej pracach. Zapraszamy do lektury inspirującej rozmowy z Magdą „Atogrzywą” Chołaścińską, która jest jedną z artystek, tworzących cykl Lantre Pro.

Lantre Pro - rozmowa z Magdą Chołaścińską

Zanim zaczęła „na swoim” jako ilustratorka, była architektką i grafikiem w agencji reklamowej. Jej znakiem rozpoznawczym są mapki, uwieczniające ważne momenty w życiu klientów i magiczne portrety, w których odkrywa swoją wrażliwość. Rysuje też dla marek - w swoim oryginalnym, „atogrzywowym” stylu. Prywatnie pasjonatka kryminałów i kulinarnych podróży. W ramach cyklu Lantre Pro zapraszamy na rozmowę z Magdą Chołaścińską.

 

Karolina: Zacznijmy od początku – jak się zaczęła Twoja przygoda i jak wyglądała droga do miejsca, w którym jesteś teraz?

Magda: Moja historia jest dość zawiła i wieloetapowa! Od zawsze uwielbiałam rysować, na początku była to typowa dziecięca rozrywka. Później na etapie liceum, kiedy przyszedł czas wyboru kierunku studiów, zdecydowałam się iść w ślady mamy - architektki. Aby dostać się na te studia, trzeba było zdać dodatkowy egzamin z rysunku, przygotowywałam się więc do niego w klasie maturalnej, na specjalnym kursie. To dało mi naprawdę wiele, nauczyłam się podstaw proporcji, perspektywy, rysowania sylwetki człowieka. Studia były dla mnie kreatywnie rozwijające. W ich trakcie pojawiła się możliwość wyjazdu na rok do Kopenhagi i zrobienia tam drugiego dyplomu. Skorzystałam z tego i to był strzał w dziesiątkę, bo wróciłam nie tylko z dyplomem, ale i głową pełną inspiracji i nieśmiałym zalążkiem pomysłu na siebie. Podczas studiów wielokrotnie na prośbę znajomych czy rodziny robiłam rysunki, projektowałam grafiki, przez jakiś czas prowadziłam też kurs rysunku dla kandydatów na architekturę. Jednak dopiero po przyjeździe z Kopenhagi połączyłam kropki i poczułam, że chyba to nie do końca architektura daje mi to prawdziwe spełnienie. Mimo wszystko po studiach rozpoczęłam pracę jako architektka. Czy był to dobry pomysł? Według mnie tak. Przekonałam się, że to nie dla mnie. Praktycznie od razu wiedziałam co teraz muszę zrobić. Swoje dotychczasowe prace graficzne ułożyłam w zgrabne portfolio i zaczęłam poszukiwania pracy w agencjach reklamowych. Pomyślałam, że chcę zobaczyć jak wygląda praca grafika w praktyce, jak współpracuje się z klientem, czy się sprawdzę, czy to będzie coś dla mnie? I tak upłynęło prawie 6 lat. Zajmowałam się grafiką i ilustracją. Czy było łatwo i przyjemnie (to w końcu moja prawdziwa pasja!)? Nie. Wielokrotnie było bardzo ciężko, ale zapał do tego zawodu absolutnie mi nie mijał. W międzyczasie prowadziłam swoje media społecznościowe, publikowałam projekty, ilustracje, zaczęły do mnie pisać osoby, którym podobało się to, co robię, co doprowadziło do pierwszych współprac. W pewnym momencie zorientowałam się, że tej pracy „po godzinach”, jest już tak dużo, że robi się z tego drugi etat. Tu właśnie przyszła do mnie myśl, że może warto spróbować samodzielnej pracy. Praca z własnymi klientami miała ogromnie dużo zalet. Mogłam tworzyć rzeczy 100% w moim stylu, miałam też wpływ na to jakie zlecenia wykonuję i kiedy/  Wszystkim, co wychodziło spod mojej ręki, mogłam się chwalić dalej, co przynosiło korzyści w postaci kolejnych klientów. Wówczas zapadła decyzja o założeniu działalności i w ten sposób moja firma w tym roku obchodziła 5 urodziny!

 

K: Gratulacje, ładna rocznica! W takim razie porozmawiajmy teraz o tym, co tworzysz na co dzień, a jest to rysowanie dla ludzi, które wiąże się z ważnymi, często mocno emocjonalnymi i radosnymi momentami w ich życiu. Skąd ten pomysł i czy fakt, że to często bardzo osobiste projekty dla tych osób, ułatwia Ci pracę czy raczej ją utrudnia?

M: Pomysł na rysowanie ludzi, na moje mapki, portrety, zrodził się z mojej relacji z odbiorcami mojej twórczości. Wsłuchałam się w ich potrzeby, zaproponowałam swoją odpowiedź i to znów okazało się być bardzo trafione! Ja jestem bardzo emocjonalną osobą, o zdecydowanie wysokiej wrażliwości. Te cechy czasem przeszkadzają w funkcjonowaniu, bo mam wrażenie, że wszystko przeżywam na 120%, ale w pracy twórczej, dla ludzi, bardzo pomagają. Tworzenie tych ilustracji ma dla mnie zdecydowanie magiczny wymiar! Mogę powiedzieć, że mam też szczęście do ludzi, którzy obdarowują mnie ogromnym zaufaniem w kwestii tych projektów. Przez te 5 lat stworzyłam ich bardzo dużo, ponad 150 ilustrowanych mapek, a portretów  powstało jeszcze więcej. Każdą osobę pamiętam i każda historia była wyjątkowa. To niesamowite obserwować jak różne są ludzkie historie, widzieć to, jak ludzie chcą upamiętnić miłość, przyjaźń, wyjątkową chwilę, czasem stratę. Razem z nimi przeżywam to wszystko i jestem wdzięczna za tak ciekawą i pełną emocji pracę!

To mocno koresponduje z tym jak generalnie myślę o swojej twórczości i co jest dla mnie ważne. Najbardziej fascynują mnie właśnie te nieuchwytne momenty życia, które powodują, że coś się w nas w środku dzieje. Dające przyjemny ścisk ekscytacji, sprawiające, że jesteśmy zainspirowani do zmiany, albo że czujemy, że jesteśmy właśnie tam, gdzie być powinniśmy. Staram się je chwycić, pokazać, zwrócić na nie uwagę. Sama ich ciagle szukam. Staram się żyć uważnie, dostrzegać detale życia, tego codziennego. Przeczytałam kiedyś w książce Małgorzaty Halber, że „…życie składa się z wtorków, czwartków i godziny trzynastej”. Ja staram się właśnie w tych zwykłych chwilach szukać piękna i wyjątkowości, nie czekając na idealne, epickie wydarzenia.

 

K: Jak wygląda u Ciebie proces pracy nad projektem – czy różni się w zależności od tego czy rysujesz dla marki, pary młodej lub dla siebie?

M: W szczegółach oczywiście te procesy się różnią, ale jeśli miałabym podsumować etapy moich działań to system jest w tych wszystkich przypadkach podobny. Zaczynam od researchu i to dla mnie bardzo ważny etap. Muszę się zorientować w oczekiwaniach i  w tym, jaki problem będę rozwiązywała i jak mogę klientowi/ klientce pomóc. Następnie przechodzę do konkretnych ustaleń i konfrontacji moich pomysłów z oczekiwaniami klientów. Później przychodzi czas na pracę twórczą, określam sobie ramy, wśród których będę się poruszała, biorę pod uwagę wszelkie ograniczenia, a w miejscach, w których mam swobodę, pozwalam sobie na eksperymenty, podejście wrażeniowe, impuls. Ważne jest dla mnie zawsze, aby zostawić ten margines na eksperymenty. Często w trakcie pracy przychodzą mi do głowy pomysły, rozwiązania czy połączenia, które okazują się wynikową wstępnych działań i ostatecznie sprawiają, że projekt ma „to coś”. Gotową ilustrację prezentuję, zawsze szeroko opisując również moje podejście i to jaki efekt końcowy uzyskałam. Jestem również zawsze otwarta na wszelkie sugestie i pomysły ze strony osoby zlecającej projekt. Z doświadczenia wiem, że największą „moc” mają w sobie te projekty, które są wynikiem zgranej i otwartej współpracy.

 

K: Zanim proces ruszy - masz może jakiś "rytuał", od którego zaczynasz pracę twórczą?

M: W tej kwestii jestem chyba bardzo zwyczajna! Zawsze towarzyszy mi kawa, playlista z ulubionymi utworami, albo fajny podcast. To mi wystarczy, żeby oddać się twórczemu szałowi :)

K: To, co tworzyć wiążę się oczywiście z tym jak - czyli Twoim stylem. Czy od początku rysowałaś właśnie tak, czy to się zmieniało? Jak wyglądała ta droga?

M: Mój styl ewoluował w czasie i miało to zdecydowanie związek z techniką jaką rysuję. Zaczynałam od rysunku ołówkiem, węglem, później przyszedł czas na dawkę koloru, łączenie rysunku odręcznego, na papierze, skanowania i obróbce cyfrowej. Aż odkryłam możliwości jakie daje praca na iPadzie. W 2015 czy ’16 roku postanowiłam poeksperymentować, bazując na YouTubowych tutorialach. Nawet nie sądziłam, że ta „zabawa” okaże się punktem zwrotnym w mojej twórczości. Od tamtej pory nieustannie zgłębiam tajniki rysunku cyfrowego, mój styl dzięki temu również się zmienił, poczułam, że ograniczenia, które miałam do tej pory zniknęły i poczułam ogromną swobodę.

 

K: Właśnie - kolory, te u Ciebie są takie "atogrzywowe" i mocno tworzą klimat ilustracji. Jakie masz podejście do kolory, co dla Ciebie znaczy, jaką ma rolę?

M: Kolory są dla mnie niezwykle ważne! Mam wrażenie, że są one częścią mojego DNA i tworzymy jedność :) Moje otoczenie, wnętrza, ja sama, moja twórczość - to wszystko zawsze jest synchronicznie spójne! Są wypadkową tego co przeżywam, co w danej chwili mnie inspiruje, tego w jakim momencie życia jestem. Zawsze mam głowę otwartą na nowe inspiracje. Często robię zdjęcia nawet przypadkowych rzeczy, które widzę, a dane połączenie kolorystyczne wydaje mi się być ciekawe, może być to grupa roślin, kawałek ściany, czyjeś ubranie, mam oczy dookoła głowy! A później widać to w moich ilustracjach :)

 

K: To teraz nieco przewrtonie - gdyby Twoja twórczośc była... powiedzmy smakiem lodów to...?

M: To od razu przychodzą mi do głowy lody Zapp! Miks kolorów z dozą słodkości ;) 

K: Wspomniałaś o szczęściu do ludzi/projektów i o tym, ile czerpiesz pozytywnych rzeczy z tej pracy dla siebie. Czy zawsze jest tak kolorowo czy jednak miewasz też twórcze bloki?

M: Oczywiście w moim życiu nie jest tylko ciągle kolorowo i miewam gorsze momenty. Moja praca przeważnie przynosi mi dużo radości i satysfakcji, ale to co tworzę podlega też ciągłej ocenie. Czy to klienta, czy później odbiorców w internecie. I tu właśnie trochę „przeszkadza” moja wrażliwość. Złe słowo, negatywna opinia potrafi mnie dotknąć. Przez lata jednak nauczyłam się sobie radzić z tymi emocjami. Szczęśliwie, nie często zdarza mi się być obiektem krytyki zewnętrznej, bardzo często natomiast mój najgorszy krytyk okazuje się siedzieć w mojej własnej głowie. Z tym nieustannie walczę, bo on potrafi bardzo zablokować. Moje metody to na pewno przypominanie sobie pozytywnych przykładów, rozkładanie na czynniki pierwsze i etapy wszelkich negatywnych przekonań. No i metoda, która sprawdza mi się najlepiej przy twórczej blokadzie to po prostu postawienie pierwszej kreski czy plamki koloru. Najtrudniej jest zacząć, jak już fizycznie, usiądziemy do pracy, weźmiemy w dłoń rysik, machina często rusza i blokada powolutku mija.

 

K: A jakbyś miała wskazać ulubione ilustracje, które stworzyłaś lub te, z których jesteś szczególnie dumna, które by to były?

M: Na pewno specjalne miejsce w moim sercu mają u mnie wszystkie moje „pierwsze’ ilustracje. Pierwszy portret, pierwsza mapka, pierwsza ilustracja na iPadzie. Są bardzo niedoskonałe, ale wyjątkowe, bo od nich się zaczęło, to był ten pierwszy krok i to był ten definiujący dalsze moje poczynania moment.

 

K: To ciekawe, bo często pierwsze prace są tymi, które chciałoby się głęboko zakopać :) To wyjdźmy na chwilę poza tu i teraz. Wyobraż sobie, że możesz stworzyć kolaborację artystyczną z dowoloną osobą, żyjącą lub zmarłą, z kim i co byś stworzyła ?

M: Puszczając totalnie wodze fantazji, jeśli mogłabym wybrać dowolną osobę to na pewno byłaby to Frida Kahlo. Dla mnie to mistrzyni koloru i zaglądania w duszę, autorka portretów, które podziwiam od zawsze. Chciałabym móc ją obserwować przy pracy, posłuchać o jej procesie twórczym, przemyśleniach. Chciałabym, abyśmy nawzajem się sportretowały, ależ to by było doświadczenie!

 

K: Pogadajmy chwilę "o biznesie", bo ostatecznie to zawód, z którego żyjesz. Jakie miejsce w twojej twórczości (i jej sprzedawaniu) zajmuje internet – jak pomaga Ci obecność w socialach (a może przeszkadza)? Jak budowałaś swoją markę?

M: Jest to kluczowe i główne miejsce mojej działalności. Mam swoją stronę internetowa, działam również w social mediach - prowadzę swój Instagram, Facebookowy fanpage, mam portfolio na Behance. Wszystko jednak zaczęło się w zamierzchłych czasach od bloga na Blogspocie. Tam zaczynałam, pisałam krótkie wpisy okraszone rysunkami. Obecnie największą rolę gra chyba Instagram. Tam mam największa społeczność, najwiecej osób znajduje mnie właśnie przez Instagram. Social media są super miejscem, potrafią być niezwykle inspirujące, można nawiązać tam bardzo wartościowe znajomości. Mają też swoje wady, potrafią bardzo zmęczyć. Ja staram się szukać złotego środka i zachowywać zdrowy balans. Pewnie przez to nigdy nie będę miała miliona obserwatorów i wielkiego zasięgu, ale wychodzę z założenia, że naprawdę mniejsza, ale zaangażowana społeczność, z którą wielokrotnie mam osobisty kontakt jest dla mnie o wiele, wiele cenniejsza!

 

K: Bycie twórcą na swoim to też skille w prowadzeniu firmy – co Cię tu najbardziej zaskoczyło, czego się dzięki temu nauczyłaś?

M: Prowadząc własną firmę trzeba być gotowym na ciągłe zaskoczenie :D To jest moja główna nauczka! Dlatego cieszę się, że od samego początku powierzyłam swoje sprawy księgowe zewnętrznej firmie. To była najlepsza decyzja, dzięki temu mam spokój ducha, że wszystko jest zgodnie z zasadami, terminowo i pod kontrolą. Druga bardzo ważna rzecz to dokładne przeliczenie podstaw naszego biznesu. Koszty stałe, abonamenty, subskrypcje, sprzęt, raty, leasingi plus ewentualne niespodzianki. Czy miałam to na początku policzone - nie. Szybko na szczęście zorientowałam się jak kluczowa jest to sprawa - w końcu mimo tego, że robię to, co uwielbiam, co jest moją pasją, to tez mój zawód i moja praca, musi więc przynosić satysfakcjonujący dochód. Kolejna rzecz to asertywność, czas nie jest z gumy, a ja nie jestem w stanie zrobić KAŻDEGO projektu jaki się pojawia. Na początku było we mnie wiele strachu czy dam radę poprowadzić swoją firmę, czy dam radę się utrzymać, to prowadziło do tego, że pracowałam często mocno ponad siły. Teraz już wiem, że trzeba myśleć jak maratończyk, a nie sprinter ;) dbając o swój długodystansowy dobrostan, work-life balance, wspieram kreatywność, unikam wypalenia, co z kolej pozwala mi na efektywną prace przy fajnych projektach.

K: To, żeby skończyć ten wątek związany "z biznesem" - co byś poradziła takim początkującym twórcom, którzy chcieliby zawodowo zajmować się ilustracją? Co jest najważniejsze w “sprzedawaniu” swojej twórczości?

M: Najważniejsze to dać się znaleźć, nie chować twórczości do szuflady, dzielić się ze światem tym, co się robi! No i na pewno nie zniechęcać się, nie poddawać po pierwszej porażce czy negatywnej opinii. Eksperymentować, szukać swojego stylu, swojej drogi, wyjść też poza świat ilustracji, szukając inspiracji. Nie iść na skróty kopiując czy powielając styl innego ilustratora. Poszukać własnego języka. To jest trudne i czasochłonne i jest to proces. Tu dlatego przydaje się cierpliwość i determinacja. Wbrew pozorom to naprawdę nie jest łatwa droga. Według mnie najlepiej „sprzedaje” szczerość. Trzeba uchylić rąbek swojego świata, swojej wrażliwości, pokazać swój język przekazu i to jak można go wykorzystać. Ludzie od razu czują tą szczerość i na pewno znajdzie się wielu, którzy będą chcieli zostać w tym świecie na dłużej.

 

K: Wspomiałaś o pracy na iPadzie i że to głównie dzięki niemu Twój rysunek poszedł w tę cyfrową stronę ? Jaką rolę w twojej pracy odgrywa ten sprzęt? Dlaczego wybrałaś Apple?

Na iMacu pracuję od niedawna, przeskoczyłam na niego po wieloletniej przygodzie z MacBookiem, który służył mi prawie 10 lat! I tą zmianę oceniam bardzo na plus. Duży ekran, dynamika, odwzorowanie kolorów, iMac sprawdza mi się doskonale. A że jednak przez zdecydowaną większość czasu pracuję z własnej pracowni, nie brakuje mi mobilności, którą miał MacBook. Zawsze zresztą w takich sytuacjach pozostaje mi iPad, którego zabieram na wyjazdy :) A jeśli właśnie o iPada chodzi to mobilność jest tylko jednym z jego plusów. Tak jak wspomniałam, zrewolucjonizował moją pracę, dał dużo swobody w twórczym wyrazie, pozwolił mi naprawdę rozwinąć skrzydła. Nie ukrywam, że uwielbiam też sprzęt Apple za design. Obcowanie z nim jest przyjemne :) Sprzęty również są miedzy sobą super kompatybilne, co też bardzo usprawnia mi działanie.

K: To już zupełnie na koniec - jaka jest Maga "Atogrzywa" prywtanie? Czy poza ilustracją masz inne pasje?

M: Moja praca pochłania największą część mojego tygodnia, jednak nigdy nie pracuję w weekendy i wtedy staram się realizować moje zajawki. Uwielbiam czytać książki kryminalne, kocham podróże, a już moją ulubioną formą wyjazdu są krótkie city breaki. Podczas tych wyjazdów, razem z moim mężem, zwiedzamy piękne miejsca, uprawiając turystykę kulinarną, poznając nowe smaki, które później mój mąż odtwarza w domowej kuchni, a ja z chęcią je zajadam! Kocham również modę, uwielbiam wyszukiwać ubraniowe perełki, wymyślać różne stylizacje, inspirować się też pod tym względem ludźmi z miejsc, do których wyjeżdżamy. To wszystko ładuje mi baterie na długi czas!

 

K: A gdybyś nie robiła tego, co teraz robisz? Czym mogłabyś się zajmować zawodowo?

M: Chyba najbardziej pociąga mnie oprócz ilustracji psychologia! Bardzo mnie fascynują zawiłości ludzkiej duszy i myśle, że rola psychologa byłaby dla mnie również super kierunkiem!

 

 

Karolina: Magda, bardzo dziękuję za świetną rozmowę i podzielenie się z nami swoją twórczością. Z niecierpliwością czekamy także na kolejne projekty w ramach cyklu Lantre Pro.

Magda: Również dziękuję, to była dla mnie przyjemność! Zapraszam także na moje konto na Instagramie.

Produkty, na których pracuje Magda i polecane przez naszych ekspertów:

Sprzęt, na jakim pracuje Magada to iMac 24" 24 4k 23.5" (Retina M1 8GB RAM / 512GB SSD) oraz iPadzie Pro 12.9" z 2020 roku. 

Lantre Pro – o twórcach dla twórców

Lantre Pro to cykl stworzony z myślą o profesjonalistach i artystach, którzy na co dzień zajmują się tworzeniem, wykorzystując do tego sprzęt Apple. Codziennie rozmawiamy z twórcami - czy to kodu, stron www, czy też koncepcji kreatywnych, strategii, projektów architektonicznych, grafik, ilustracji, filmów lub zdjęć – i staramy się im pomóc w wyborze sprzętu, który odpowie ich potrzebom.

W ramach cyklu Lantre Pro chcemy iść o krok dalej – pokazywać tę pracę, bliżej Was poznawać, lepiej rozumieć i inspirować. Ale też szukać pomysłów na współpracę, jak choćby działania z dzisiejszą bohaterką. Zapraszamy na nasz profil na Instagramie, gdzie będą pojawiać się kolejne grafiki, przygotowane specjalnie dla nas przez Magdę oraz innych twórców, związanych z Lantre. 

 

Ugryźmy to razem!

Masz pomysł na współpracę, a może chcesz podzielić się swoją pracą lub historią z Apple w tle? Napisz do nas i zróbmy coś razem!